Pracownica stadniny w Janowie doznała poważnego urazu głowy, musiała przejść wielogodzinną operację. Mimo tego nie powiadomiono policji i inspekcji pracy. Teraz sprawę zbadają śledczy.
- W tym nieszczęściu mieliśmy też sporo szczęścia. Szybko przyleciał helikopter. A w szpitalu w Białej Podlaskiej był akurat świetny neurochirurg, który przeprowadził długą, skomplikowaną operację. Udało się poskładać kości czaszki. Dzięki temu Julia żyje, choć rana na głowie jest bardzo duża - mówi Sergey Vasyutov, którego żona Julia miała wypadek w janowskiej stadninie.
Vasyutov jest utytułowanym dżokejem i trenerem jeździectwa. Wspólnie z żoną pracował w janowskiej stadninie. Spędził tam 17 lat. Jego problemy zaczęły się po wspomnianym wypadku.
Wszystkie komentarze
Płakać się chce ....
Zgodnie ze statystyką. Dzień przed dniem wolnym ok 10:00 najwięcej zdarzeń.
Proszę napisać maila na adres pkozlowski@agora.pl
odezwę się