- Czasami mam wrażenie, że od wiceministra Kołodziejczaka wymaga się więcej niż od ministra. Ale tego właśnie chcieliśmy. Dzisiaj rolnicy mają swojego człowieka w rządzie - mówi Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa, który w piątek próbował tonować emocje na rolniczych protestach.
- Zero tolerancji dla łamania prawa. Zero tolerancji dla tych, którzy na garbie polskich rolników chcą handlować ukraińskim towarem i wprowadzać go na rynek - mówi wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.
- Skoro Jarosław Kaczyński ucieka przed Donaldem Tuskiem, to ja jadę do niego. Chcę rozmawiać o rolnictwie, o wsi, o tym, czego nie zrobił przez osiem lat - zapowiada Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. W poniedziałek ma być w Przysusze, którą odwiedzi prezes PiS.
- Tak jak mój dziadek stawiam na inwestycje na całe życie, czyli na wychowanie dzieci. Dlatego nie chcę, aby żyły w państwie, które urządza nam PiS - tłumaczy Jarosław Miściur, rolnik gospodarujący na 140 ha i kandydat do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej.
Gdy Jarosław Kaczyński mówił o wprowadzeniu zakazu wwozu zboża z Ukrainy do Polski, kolejne pociągi nim wypełnione przekraczały granicę. Widzący to rolnicy nie mogli powstrzymać emocji. Dostało się policjantom pilnującym torów.
Kilkudziesięciu rolników na czele z Michałem Kołodziejczakiem z Agrounii okupowało biuro wojewody lubelskiego Lecha Sprawki. Domagali się od niego interwencji u premiera w sprawie zalewającego polski rynek taniego zboża z Ukrainy. Policja usunęła protestujących siłą.
- Przeterminowani politycy powinni przekazać pałeczkę młodym. Ale sami tego nie zrobią, trzeba im tę pałeczkę wyrwać - mówił w Lublinie lider Agrounii Michał Kołodziejczak, który we wtorkowy poranek przespacerował się po lubelskich targowiskach.
W środę, 9 lutego rolnicy z Agrounii zablokują w Lublinie al. Tysiąclecia. Protest rozpocznie się o godz. 9 i potrwa do godzin popołudniowych. Związkowcy z Agrounii zablokują także drogi w Biłgoraju i Łukowie.
Krzysztof Stefaniak, rolnik z Dysa pod Lublinem, trafił w środę na 10 dni do aresztu. Wszystko dlatego, że nie przyjął 500-złotowej grzywny za brak kolczyka u kilku świń. Wcześniej w związku z Afrykańskim Pomorem Świń wybito mu 300 tuczników, za które nie otrzymał ani grosza odszkodowania.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.